Witamy po zmianach (:
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Gdzie jest Raven? - spytałem odwracając się do Kuro. Ogier znacząco poruszył skrzydłami. - Jest mi potrzebny. Natychmiast.
Pegaz skinął lekko głową, ale pozostał w miejscu.
- To było polecenie.
Kuro zmieszał się i nieznacznie wykrzywił pysk.
Westchnąłem. Zdecydowanie nie byłem w nastroju do negocjacji.
- Słucham?
- On jest... Na Skale - powiedział z wahaniem.
- Na TEJ skale?
- Na tej.
- A co on tam robi?
- Sam go tam wysłałeś.
Spojrzałem na niego jak na idiotę. W ostatniej chwili udało mi się powstrzymać przed rzuceniem najgłupszego z możliwych pytań: Po co?
- No to... Poleć po niego.
Skinąłem mu głową i puściłem się cwałem w stronę Skały.
Po co mogłem go, do licha, wysłać na Skałę?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kiedy dotarłem na Skałę Kuro już na mnie czekał. Spojrzałem na stojącego obok niego jednorożca
i z braku tchu, skupiłem się na najważniejszych pytaniach:
- Co ty tu robisz? Wysłałem cię tu?
- Tak jakby - odparł figlarnie. Obrzuciłem go tylko zirytowanym spojrzeniem. - Powiedziałeś, żeby tu NIE wchodzić - dodał rzucając karoszowi wyzywające spojrzenie.
To jakaś gra w wyzwania, czy jak?
- Dobrze - westchnąłem i wskazałem głową półkę skalną, na którą żeby się dostać, trzeba by chyba było mieć skrzydła - Ale pod żadnym pozorem nie próbujcie dostać się na tę krawędź.
Odwróciłem się, udając, że chcę odejść i uśmiechnąłem się lekko słysząc, jak Pegaz cicho zrywa się do lotu.